Uczniowie klas drugich odwiedzają „miasto idealne” czyli w gościnie u wielkiego Hetmana Koronnego Jana Zamojskiego
Miastem idealnym mianuje się Zamość, który to w piękny majowy dzień odwiedzili uczniowie klas drugich wraz z wychowawczyniami p. B. Szwałek, p. M. Rapą, paniami U. Małek, O. Tarkhovą i I. Fijołek-Mitułą oraz przesympatyczną panią Magdą, naszą przewodniczką. Rozpoczęliśmy oczywiście od Miejskiego ZOO, które to w ostatnich latach nieco unowocześniło wizerunek, rozbudowało się i wzbogaciło rozmaitość gatunkową zwierząt. Fenomen tego miejsca polega na tym, że ilekroć byśmy w nim nie gościli, zawsze jednakowo zachwycamy się flagowymi mieszkańcami ogrodu zoologicznego takimi jak lwy, tygrysy, żyrafy, wielbłądy, hipopotamy, pantery, zebry, małpy, krokodyl czy w sposób wyjątkowy obdarzone tym razem sympatią kapibary, czemu wyraz dały dzieci podczas wybierania pamiątek z ZOO. Kapibara wygrała bowiem tym razem ranking na najchętniej kupowanego zwierzaka, czy to w formie pluszaka, czy jej wersji mini w postaci breloczka. Ale nasz rodzimy miś brunatny także wywołał spory entuzjazm. Dzieci z zaciekawieniem oglądały również różnorodność gatunków ptaków; dużą radość sprawił widok sowy śnieżnej, czy największego z jej rodziny kuzyna żyjącego w Polsce puchacza. Flamingi, sępy, gigantyczny orłan czy różnorodność papug oraz innych niezwykłych ptasich mieszkańców ogrodu niejednokrotnie wprawiały nas w zachwyt lub osłupienie. Zupełną niespodzianką było napotkanie siedzącego na ogrodzeniu podlota rodzimego drozda śpiewaka, który , jako niedoświadczony ptasi dzieciak, nie bał się naszej hałaśliwej brygady i pozwolił się obejrzeć z bardzo bliska, a to również rzadka gratka. Akwaria i terraria z egzotycznymi gatunkami ryb, płazów, gadów i owadów również cieszyły się dużym powodzeniem. Nasza wizyta w ZOO była ograniczona czasowo, choć chętnie zostalibyśmy tam nieco dłużej, ale przecież czekało na nas „miasto idealne”. Perła polskiego i lubelskiego renesansu zaprojektowana w 1580r. przez włoskiego architekta Bernardo Morando na zamówienie kanclerza i hetmana wielkiego koronnego Jana Zamojskiego, jako nowa siedziba rodowa ordynacji zamojskiej. Zanim rozpoczęliśmy wędrówkę po urokliwym starym mieście, ugoszczono nas bynajmniej nie „szwedzkim stołem”, zaś pysznym domowym obiadem w najlepszym ponoć barze mlecznym w Zamościu. Gdy będziecie, wstąpcie koniecznie. „Bar Asia”, oprócz obiadów jak u mamy, oferuje jeszcze najpyszniejszy kompot z czerwonej porzeczki. Miło ugoszczeni i nasyceni, z nowymi siłami rozpoczęliśmy naszą dalszą podróż, po idealnym mieście, opatrzoną niezwykle ciekawym komentarzem z rysem historycznym, opowiedzianym przez Panią Magdę. Dowiedzieliśmy się między innymi, dlaczego Jan Zamojski obraził się na Kraków? Dlaczego zbudował własną akademię, w owym czasie, najdoskonalszą w kraju? Dlaczego miasto zaprojektowano na planie ludzkiego organizmu? Co było jego sercem, brzuchem, głową, a co płucami? Ile rynków jest w tym mieście? Kto zginął, a kto się przestraszył podczas najazdu szwedzkiego? Kogo ugoszczono po królewsku, acz na stojąco pod bramą miasta? Czy „szwedzki stół” wymyślili Szwedzi? Nie zdradzimy Wam odpowiedzi, ale jeśli Was zaintrygowaliśmy i zaciekawiliśmy nieco, wybierajcie się do Zamościa, bo to bliżej niż myślicie. Podziwiajcie zabytkowy rynek z ratuszem, Twierdzę Zamość z zespołem miejskich fortyfikacji i wiele innych zabytków wpisanych na listę dziedzictwa UNESCO. Aha, nie zapomnijcie wstąpić do zamojskiego ZOO i pozdrowić wesołe kapibary od uczniów klas drugich i ich pań z bychawskiej podstawówki 😉
Nauczyciele klas drugich